Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu

KLAMRA 2022: Crème de la crème teatralnej alternatywy

Młoda kobieta w ciemnozielonej sukni i z bosymi stopami siedzi na scenie. Spogląda na leżący przed nią (tyłem do niej) kobiecy manekin. Na pierwszym planie trzy kieliszki wypełnione do połowy przeźroczystym płynem. W dwóch kieliszkach są figurki przypominające najprawdopodobniej ludzi.
Natalia Sakowicz fot. Tomasz Dorawa

Jubileuszowa, bo 30. odsłona Alternatywnych Spotkań Teatralnych KLAMRA upłynęła nam jak zwykle za szybko. To było osiem intensywnych wieczorów, czyli 11 spektakli, 12 spotkań, koncert jazzowy, dwa filmy i także dwie wystawy…

Tak wyglądały liczby. Ale nikt nie zdoła zliczyć tego, co KLAMRA daje nam za każdym razem. Mnogość doświadczeń, szkiełko do przyglądania się światu i kameralne spotkania wymykają się bowiem matematycznym i statystycznym regułom.

Festiwal otworzyli rodzice sceny teatralnej w naszym kraju, czyli Teatr Ósmego Dnia. Przyjechali do nas ze spektaklem „Portiernia (wersja druga)”. Jeśli ktokolwiek pomyślał o tym, ze Ósemki powinny przejść na emeryturę to tym spektaklem artyści wyjaśnili wszelkie wątpliwości… Grupa niezmiennie zachwyca swoją formą i sprawnością. Młode teatry mogą zazdrościć i próbować (do)gonić Mistrzów… Zagadką pozostaje, czy jesteśmy właściwymi ludźmi we właściwym miejscu… Czy na nas też czeka jakaś portiernia?

Kolejną pozycją był autorski spektakl Teatru Krzyk zrealizowany z udziałem Aleksandry Czubińskiej oraz Nikoli Palej. Dziewczyny w swojej impresji teatralnej zabrały nas do świata osób wkraczających w dorosłość. To nie była łatwa historia, tak jak trudny i ciężki bywa bagaż doświadczeń.

Teatr Przedmieście przyjechał do Torunia ze spektaklem „Kiedyś ci opowiem”. Razem z aktorami przeglądaliśmy rodzinny album i ożywialiśmy pewną rodzinną historii Taty, który odszedł, nie wróci, ale pozostaje wciąż żywy we wspomnieniach. Aneta Adamska-Szukała odpowiadająca za scenariusz i reżyserię zaufała nam wyjątkowo mocno. To była opowieść o jej ojcu i o tym, jak go pamiętała i wyobrażała. Spektakl o sile pamięci, nieuchronności przemijania, ale też o kontynuacji pośmiertnej egzystencji nie miał w sobie goryczy czy smutku. To była ciepła i prywatna opowieść o tym, że po ziemi chodzi ktoś zupełnie zwykły, lecz ważny i wyjątkowy.

Reprezentantką niezwykłego krzyku współczesnego świata była Jana Shostak i jej „Stan wyjątkowy albo Krzykucha”. Polsko-białoruska aktywistka znana nam wcześniej z krzyku sprzeciwu przeciw sytuacji panującej w Białorusi zaprezentowała swój performance stand-up. Artystka wyraźnie zmęczona nieustającą walką o to, by nieme wołania o pomoc zostały usłyszane, chciała z nami odpocząć. Stąd wybór żartobliwej, choć momentami wyjątkowo cierpkiej, historii jej działalności, o której mówiła do nas ze sceny toruńskiej „Od Nowy”.

Niedzielska/Przybyła/Dinges/Skalski przywieźli do miasta Kopernika spektakl „Humanimal”. Inspiracja ich sztuki sięga do zapomnianych publicznych wystaw, tzw. ludzkich zoo, w których umieszczano przedstawicieli rdzennych ludów zamieszkałych na terenach kolonii. Czy zwierzęta są bardziej ludzkie? Czy ulegliśmy zezwierzęceniu? Trudno odpowiedzieć, potrzeba nam więcej wrażliwości – mówili do nas artyści podczas prowadzonego spotkania, tuż po ich spektaklu.

Zamroz, zamroz, zamroz, zamroz, zamroz, zamroz, czyli Porywacze Ciał. Tak, oni znowu nas porwali. A my znowu, niczym ofiary ze sztokholmskim syndromem, bardzo sobie to upodobaliśmy. Grupa tworzona przez Katarzynę Pawłowską i Macieja Adamczyka wystawiła przed nami wyjątkowy premierowy spektakl przygotowany specjalnie na KLAMRĘ. Artyści zafundowali nam miszmasz różnych swoich zrealizowanych przez ostanie 30 lat dzieł. To była historia w stylu Porywaczy. Znowu daliśmy się oczarować.

Jak często myślicie o swoim ciele? Czy pamiętacie, jak jest ważne? Czy jesteście dobrzy dla niego? Katarzyna Pastuszak i Natalia Chylińska i „Anatomie” zachęciły nas do uważności właśnie na to, co ma każdy z nas: ciało. To właśnie ono na toruńskiej KLAMRZE w tym spektaklu dostało mikrofon. Artystki z Gdańska szukając wielogłosowej anatomii, nasłuchiwały z nami, poszukując szmerów, piękna i cielesnych wybuchów. Obok tego nie można było przejść obojętnie.

A3TEATR wystąpił z widowiskiem „Tańcz”. Aktorzy zawieszeni w przestrzeni i czasie, ograniczeni żelazną konstrukcją, zdeformowani odbiciami dali popis uwodzącej, a jednocześnie dręczącej sztuki. Szaleństwo, śpiew, taniec, histeryczny śmiech, kłótnie, rytm, golenie nogi, Chopin… To po prostu trzeba było zobaczyć.

Warszawiacy, czyli Teatr WARSawy zafundowali nam wizję świata bez telefonu i mediów społecznościowych. W musicalu „Nie piję, nie palę, chętnie zrobię z pani mamę” zobaczyliśmy przedstawienie o współczesnych Polakach z piosenkami takich wykonawców jak m.in. Czesław Śpiewa, Kabaret Starszych Panów, Zbigniew Wodecki i Mitch &Mitch, Mikromusic feat. Skubas, Coma, Ania Dąbrowska. Zafundowany nam przekrój pokolenia ludzi, którzy powinni wejść w dojrzałe życie z wiarą, radością i energią, momentami bolał zbyt mocno. Kontakt ze światem, etat, mieszkanie z widokiem na centrum i wysokim czynszem kosztuje młodych dorosłych dużo. O dużo za dużo.

Festiwalowy maraton zakończył spektakl Teatru CINEMA „Nie mówię tu o miłości”. Realizacji autorstwa Zbigniewa Szumskiego nie wolno nie docenić. Po tylu latach jego artystyczna rzetelność i frapująca wyobraźnia przenosi nas niezmiennie w inne światy, o których istnieniu nawet nie wiedzieliśmy!

Nie sposób nie wspomnieć o artyście, który uświetnił tegoroczną edycję festiwalu. Krzysztof Ścierański, wybitny polski basista, opanował w środowy wieczór klub „Od Nowa”. Niektórzy, szczególnie w Internecie, wypisują, że bas musi łamać żebra. Cóż, nam Ścierański złamał serce. Tym, że koncert musiał się kiedyś skończyć.

Piękną podróż w przeszłość i prognozy na przyszłość zafundowała nam na KLAMRZE Maja Komorowska. Wybitna aktorka teatralna i filmowa, współpracująca niegdyś z Jerzym Grotowskim, przypomniała o potrzebie nieustannych poszukiwań i konieczności bacznego przyglądania się światu. Widownia odwdzięczyła się artystce gromkimi brawami.

W relacji z teatralnej uczty przyszedł czas na deser, czyli Natalię Sakowicz i jej „Romans”. To właśnie ta artystka oczarowała toruńską publiczność najbardziej. Sakowicz skradła nam serca swoją obietnicą przygody, ekscytującą podróżą w nieznane. I mimo, że nie wiedzieliśmy, co nas czeka, to z każdą minutą spektaklu nasze krzesła stawały się coraz bardziej niewygodne. To gorzka prawda płynąca ze sceny zaczynała nas uwierać. Było w tym ogromnie dużo niezwykłej sprawność fizycznej Sakowicz, która swoją lalkę wprawiała w ruch w taki sposób, że dawaliśmy się zwieść jako widownia, że na scenie mamy dwie aktorki. Kobieca sztuka w najlepszym wydaniu, osnuta wyjątkowo gęstą i przenikającą muzyką. „Romans” w wykonaniu Natalii Sakowicz został najlepszym spektaklem tegorocznej KLAMRY, zdobywając tym samym Nagrodę Publiczności.

W podsumowaniach tegorocznej KLAMRY najpiękniejsza jest zapowiedź następnych edycji tego festiwalu. Tego właśnie chcemy – emocji, uwodzenia, zaciągania nas w nieznane, niewygodnej prawdy, ociekającej kolcami rzeczywistości – KLAMRY 2023.

Iwona Rogalska

pozostałe wiadomości

galeria zdjęć

Kliknij, aby powiększyć zdjęcie. Kliknij, aby powiększyć zdjęcie.