Jubileuszowa, bo 30. odsłona Alternatywnych Spotkań Teatralnych KLAMRA upłynęła nam jak zwykle za szybko. To było osiem intensywnych wieczorów, czyli 11 spektakli, 12 spotkań, koncert jazzowy, dwa filmy i także dwie wystawy…
Tak wyglądały liczby. Ale nikt nie zdoła zliczyć tego, co KLAMRA daje nam za każdym razem. Mnogość doświadczeń, szkiełko do przyglądania się światu i kameralne spotkania wymykają się bowiem matematycznym i statystycznym regułom.
Festiwal otworzyli rodzice sceny teatralnej w naszym kraju, czyli Teatr Ósmego Dnia. Przyjechali do nas ze spektaklem „Portiernia (wersja druga)”. Jeśli ktokolwiek pomyślał o tym, ze Ósemki powinny przejść na emeryturę to tym spektaklem artyści wyjaśnili wszelkie wątpliwości… Grupa niezmiennie zachwyca swoją formą i sprawnością. Młode teatry mogą zazdrościć i próbować (do)gonić Mistrzów… Zagadką pozostaje, czy jesteśmy właściwymi ludźmi we właściwym miejscu… Czy na nas też czeka jakaś portiernia?
Kolejną pozycją był autorski spektakl Teatru Krzyk zrealizowany z udziałem Aleksandry Czubińskiej oraz Nikoli Palej. Dziewczyny w swojej impresji teatralnej zabrały nas do świata osób wkraczających w dorosłość. To nie była łatwa historia, tak jak trudny i ciężki bywa bagaż doświadczeń.
Teatr Przedmieście przyjechał do Torunia ze spektaklem „Kiedyś ci opowiem”. Razem z aktorami przeglądaliśmy rodzinny album i ożywialiśmy pewną rodzinną historii Taty, który odszedł, nie wróci, ale pozostaje wciąż żywy we wspomnieniach. Aneta Adamska-Szukała odpowiadająca za scenariusz i reżyserię zaufała nam wyjątkowo mocno. To była opowieść o jej ojcu i o tym, jak go pamiętała i wyobrażała. Spektakl o sile pamięci, nieuchronności przemijania, ale też o kontynuacji pośmiertnej egzystencji nie miał w sobie goryczy czy smutku. To była ciepła i prywatna opowieść o tym, że po ziemi chodzi ktoś zupełnie zwykły, lecz ważny i wyjątkowy.
Reprezentantką niezwykłego krzyku współczesnego świata była Jana Shostak i jej „Stan wyjątkowy albo Krzykucha”. Polsko-białoruska aktywistka znana nam wcześniej z krzyku sprzeciwu przeciw sytuacji panującej w Białorusi zaprezentowała swój performance stand-up. Artystka wyraźnie zmęczona nieustającą walką o to, by nieme wołania o pomoc zostały usłyszane, chciała z nami odpocząć. Stąd wybór żartobliwej, choć momentami wyjątkowo cierpkiej, historii jej działalności, o której mówiła do nas ze sceny toruńskiej „Od Nowy”.
Niedzielska/Przybyła/Dinges/Skalski przywieźli do miasta Kopernika spektakl „Humanimal”. Inspiracja ich sztuki sięga do zapomnianych publicznych wystaw, tzw. ludzkich zoo, w których umieszczano przedstawicieli rdzennych ludów zamieszkałych na terenach kolonii. Czy zwierzęta są bardziej ludzkie? Czy ulegliśmy zezwierzęceniu? Trudno odpowiedzieć, potrzeba nam więcej wrażliwości – mówili do nas artyści podczas prowadzonego spotkania, tuż po ich spektaklu.
Zamroz, zamroz, zamroz, zamroz, zamroz, zamroz, czyli Porywacze Ciał. Tak, oni znowu nas porwali. A my znowu, niczym ofiary ze sztokholmskim syndromem, bardzo sobie to upodobaliśmy. Grupa tworzona przez Katarzynę Pawłowską i Macieja Adamczyka wystawiła przed nami wyjątkowy premierowy spektakl przygotowany specjalnie na KLAMRĘ. Artyści zafundowali nam miszmasz różnych swoich zrealizowanych przez ostanie 30 lat dzieł. To była historia w stylu Porywaczy. Znowu daliśmy się oczarować.
Jak często myślicie o swoim ciele? Czy pamiętacie, jak jest ważne? Czy jesteście dobrzy dla niego? Katarzyna Pastuszak i Natalia Chylińska i „Anatomie” zachęciły nas do uważności właśnie na to, co ma każdy z nas: ciało. To właśnie ono na toruńskiej KLAMRZE w tym spektaklu dostało mikrofon. Artystki z Gdańska szukając wielogłosowej anatomii, nasłuchiwały z nami, poszukując szmerów, piękna i cielesnych wybuchów. Obok tego nie można było przejść obojętnie.
A3TEATR wystąpił z widowiskiem „Tańcz”. Aktorzy zawieszeni w przestrzeni i czasie, ograniczeni żelazną konstrukcją, zdeformowani odbiciami dali popis uwodzącej, a jednocześnie dręczącej sztuki. Szaleństwo, śpiew, taniec, histeryczny śmiech, kłótnie, rytm, golenie nogi, Chopin… To po prostu trzeba było zobaczyć.
Warszawiacy, czyli Teatr WARSawy zafundowali nam wizję świata bez telefonu i mediów społecznościowych. W musicalu „Nie piję, nie palę, chętnie zrobię z pani mamę” zobaczyliśmy przedstawienie o współczesnych Polakach z piosenkami takich wykonawców jak m.in. Czesław Śpiewa, Kabaret Starszych Panów, Zbigniew Wodecki i Mitch &Mitch, Mikromusic feat. Skubas, Coma, Ania Dąbrowska. Zafundowany nam przekrój pokolenia ludzi, którzy powinni wejść w dojrzałe życie z wiarą, radością i energią, momentami bolał zbyt mocno. Kontakt ze światem, etat, mieszkanie z widokiem na centrum i wysokim czynszem kosztuje młodych dorosłych dużo. O dużo za dużo.
Festiwalowy maraton zakończył spektakl Teatru CINEMA „Nie mówię tu o miłości”. Realizacji autorstwa Zbigniewa Szumskiego nie wolno nie docenić. Po tylu latach jego artystyczna rzetelność i frapująca wyobraźnia przenosi nas niezmiennie w inne światy, o których istnieniu nawet nie wiedzieliśmy!
Nie sposób nie wspomnieć o artyście, który uświetnił tegoroczną edycję festiwalu. Krzysztof Ścierański, wybitny polski basista, opanował w środowy wieczór klub „Od Nowa”. Niektórzy, szczególnie w Internecie, wypisują, że bas musi łamać żebra. Cóż, nam Ścierański złamał serce. Tym, że koncert musiał się kiedyś skończyć.
Piękną podróż w przeszłość i prognozy na przyszłość zafundowała nam na KLAMRZE Maja Komorowska. Wybitna aktorka teatralna i filmowa, współpracująca niegdyś z Jerzym Grotowskim, przypomniała o potrzebie nieustannych poszukiwań i konieczności bacznego przyglądania się światu. Widownia odwdzięczyła się artystce gromkimi brawami.
W relacji z teatralnej uczty przyszedł czas na deser, czyli Natalię Sakowicz i jej „Romans”. To właśnie ta artystka oczarowała toruńską publiczność najbardziej. Sakowicz skradła nam serca swoją obietnicą przygody, ekscytującą podróżą w nieznane. I mimo, że nie wiedzieliśmy, co nas czeka, to z każdą minutą spektaklu nasze krzesła stawały się coraz bardziej niewygodne. To gorzka prawda płynąca ze sceny zaczynała nas uwierać. Było w tym ogromnie dużo niezwykłej sprawność fizycznej Sakowicz, która swoją lalkę wprawiała w ruch w taki sposób, że dawaliśmy się zwieść jako widownia, że na scenie mamy dwie aktorki. Kobieca sztuka w najlepszym wydaniu, osnuta wyjątkowo gęstą i przenikającą muzyką. „Romans” w wykonaniu Natalii Sakowicz został najlepszym spektaklem tegorocznej KLAMRY, zdobywając tym samym Nagrodę Publiczności.
W podsumowaniach tegorocznej KLAMRY najpiękniejsza jest zapowiedź następnych edycji tego festiwalu. Tego właśnie chcemy – emocji, uwodzenia, zaciągania nas w nieznane, niewygodnej prawdy, ociekającej kolcami rzeczywistości – KLAMRY 2023.
Iwona Rogalska