Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu

Tajemnicze początki Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie

Zdjęcie ilustracyjne
Komitet Wykonawczy Odbudowy Uniwersytetu Wileńskiego z prof. Ludwikiem Kolankowskim, Wilno po 7 maja 1919 r., Wilno po 7 maja 1919 r. Od lewej stoją: Bronisław Umiastowski, inż. Bolesław Stankiewicz, inż. Ludwik Wasilewski, prof. Stanisław Władyczko, prof. Józef Ziemacki, prof. Ludwik Kolankowski, prof. Ferdynand Ruszczyc, Zygmund Nagrodzki fot. Jan Bułhak

Wilno to dziwne miasto. Jest piękne, kuszące i marzycielskie, i jakby zatrzymane w czasie w wąskich uliczkach starego miasta, w przedsionkach kościołów i na cmentarnych alejach. Rzeczy i wydarzenia zrodzone w Wilnie mają swój własny smak i zapach, a ludzie niosą w sobie tęsknotę i wzruszenie, nieraz dochodzące do egzaltacji.

Zawsze żyli dumą i miłością, a kulminacją owej dumy-miłości – pisał Antoni Gołubiew – był stosunek do Uniwersytetu. „Nie bardzo pamiętano batoriańską akademię jezuitów i rektorat Piotra Skargi (...). Ale uniwersytet filomatów-filaretów, Adama Mickiewicza, Śniadeckich czy Lelewela, obserwatorium astronomiczne Poczobutta, czy ogród botaniczny Jundziłła (...) – ta tradycja Uniwersytetu była ciągle jeszcze żywa”.

Uniwersytet można zamknąć, ale nie da się go zlikwidować, ani wyrwać z pamięci; budynki tkwią w miejscu zaświadczając o czyjejś winie, a ludzie jak rośliny szukają miejsca, gdzie trud nauczania wyda nowe owoce. Zamknięty 1 maja 1832 roku na mocy ukazu carskiego Mikołaja I Cesarski Uniwersytet Wileński nie zniknął zupełnie. Nie rozebrano gmachów, pomieszczając w nich różne instytucje państwowe, prywatne i szkolne, w których po polsku mówić nie było wolno, zabudowując dziedzińcowe arkady i łuki, dzieląc wielkie sale wykładowe na mieszkania i magazyny. Na koniec oddzielono solidnym drewnianym płotem kościół św. Janów, by służył miastu, a na dawnym kamiennym głównym dziedzińcu pozwolono rosnąć drzewom. Otwarto bramy od ul. Zamkowej i Skopówki, a ludzie skracali sobie drogę, idąc spiesznie w stronę Placu Napoleona, mijając mniejsze dziedzińce Almae Matris Vilnensis, „ich Uniwersytetu”, choć ani oni, ani ich rodzice, ani nawet dziadowie nie studiowali już w jego murach.

Nie „zniknęli” też profesorowie dawnego Uniwersytetu; jedni opuścili Rosję na zawsze, drudzy znaleźli katedry na uczelniach w Moskwie i Petersburgu, a inni jeszcze, śladem wychowawców z niedalekiego Krzemieńca, zasilili kadrę nowego uniwersytetu w Charkowie, który czy z tego powodu nazywano „polskim”, jako że większa część studentów w połowie XIX stulecia mówiła po polsku. Nie bez racji Wiktor Sukiennicki, należący do pierwszego „pokolenia” studentów wskrzeszonego w roku 1919 uniwersytetu, napisał, że gdzieś w niedostępnym zaborcom „podziemiu” wśród ludu „prostego”, nie w oficjalnej prasie, książkach, czy wśród robiących świetne nieraz kariery inteligentów, powstała i utrzymała się legenda o Uniwersytecie Wileńskim i jego niezwykłych, „nadzwyczajnych” uczniach i profesorach. I to ona kazała podejmować coraz to nowe próby wskrzeszenia uczelni. Pierwsze dwie podjęli, niedługo po zamknięciu katedr, marszałkowie szlachty wileńskiej i grodzieńskiej: Edward Mostowski i Kalikst Orzeszko. I obie one zakończyły się odmową Imperatora, pamiętającego udział studenckiej młodzieży w listopadowej insurekcji. Nie miało Wilno szczęścia do powstań. Wybuch i upadek kolejnego, ze stycznia roku 1863, w którego wysiłki szlachta i inteligencja dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego zaangażowana była szczególnie mocno, uniemożliwiły jakiekolwiek poważne starania i plany odbudowy uczelni w Wilnie na kolejne czterdzieści lat. Miasto i wszelkie objawy polskości zostały spacyfikowane przez oddziały rosyjskie hrabiego Michaiła Murawjowa, a kolejni generał-gubernatorzy wileńscy wypełniali literalnie polecenia carów Aleksandra II i III, dążących do rusyfikacji ziem polskich. Jeśli miałby być Uniwersytet to nie ten, co wychował filaretów i filomatów! Być może dlatego, jedyny w tamtym czasie projekt utworzenia wileńskiej szkoły wyższej wyszedł w 1897 roku spod pióra wileńskiego Rosjanina, M. Władimirowa, a argumentacja w piśmie błagalnym do cara odnosiła się do konieczności zamazania występków dawnego Uniwersytetu.

Polskie projekty i pomysły założenia w Wilnie uczelni, posiadające realne szanse, tak z racji możliwości finansowych, jak osobowych, pojawiły się dopiero w początkach XX wieku. Nie znamy ich wszystkich, lecz chronologicznie pierwszeństwo przypadnie staraniom Wileńskiego Towarzystwa Rolniczego z roku 1900/1901. Projekt ów, dotyczący uczelni rolniczej, przygotowany w gronie rady Towarzystwa, zgłosili Antoni hr. Tyszkiewicz i Hipolit Giecewicz. Być może ośmielił ich fakt zgody cesarskiej na restytucję Towarzystwa po wielu latach starań w 1899 roku. Koncepcja zakładała uruchomienie w Wilnie wyższej szkoły o profilu rolniczym w rodzaju „politechniki z kilkoma wydziałami”. Czy szło li tylko o szkołę dla synów ziemian i szlachty, czy o ochronę inteligencji Wielkiego Księstwa, nie sposób dziś powiedzieć. Lecz głośno musiało być o projekcie w mieście, skoro w tym samym czasie temat wskrzeszenia dawnej uczelni podjęły również władze municypalne. Do projektu Towarzystwa odnosili się bowiem zebrani w roku 1903, na zjeździe towarzyszącym Wystawie Rolniczej w Dyneburgu, postulując utworzenie „wyższego zakładu naukowego dla kraju Północno-Zachodniego”. Zbyt jawnie szkoła miała być polska i z tej racji, najpewniej, władze carskie negatywnie zareagowały na inicjatywę. Jakże fatalny był to okres dla Wilna. Ówczesny generał-gubernator wileński Witalij Nikołajewicz Trocki zabiegał o pomnik i muzeum Murawjowa w Wilnie, a chwilę później o monument Katarzyny Wielkiej.

Lecz liczba „przyjaciół szkoły wyższej” rosła z każdym rokiem. Sprawa powołania uczelni wróciła podczas posiedzeń Rady Miasta w końcu 1906 i ponownie w początkach 1908 roku. Słowa „uniwersytet” wszelako unikano. Powołana przez Michała Węsławskiego, ówczesnego prezydenta Wilna, komisja przygotowała dwa projekty uczelni: 1. o profilu humanistycznym; 2. szkoły na wzór politechniki. Pojawił się też 3. plan – powołania wyższej uczelni z wydziałami: prawa, medycyny, fizyczno-matematycznym, rolniczym i filologicznym, choć zdawano sobie sprawę, że na taką szkołę jest zdecydowanie za wcześnie. 4 maja 1908 roku zwołano w Wilnie zjazd w sprawie uczelni, na który przybyli delegaci rad miejskich Mohylewa, Witebska, Dyneburga, Grodna, Mińska i Kowna, by debatować o… uniwersytecie. Zebrało się około 100 osób, towarzystw rolniczych, banków, zakładów naukowych z sześciu guberni. W trakcie obrad wyłoniono podkomisję do opracowania projektu uczelni mieszanej, uniwersytetu z kilkoma wydziałami, w tym wydziałem rolniczym, który miał zlikwidować tarcia między poszczególnymi narodowościami. Plany przeleżały w kancelarii miasta kolejne dwa lata. Wydaje się, że szukano pretekstu, by przedstawić je carowi.

Osobny projekt, niejako w kontrze do memoriałów rad miejskich, opracowały sfery ziemiańskie ok. roku 1909. Wiemy o nim niewiele, to jednak, że założenie wyższego zakładu naukowego w Wilnie ułatwić miała dotacja pana Ogińskiego, który przeznaczył na rzecz nowej uczelni kilka dziesięcin ziemi na Antokolu.

W końcu 1911 roku na posiedzeniu Rady miasta Wilna, Rosjanin Mikołaj Soboliew zgłosił projekt Uniwersytetu, który miał powstać w rocznicę uczczenia trzechsetlecia panowania Romanowów w Rosji i otrzymać imię carskiej rodziny (Uniwersytet Cesarsko-Romanowski). Wówczas złożono też deklarację przekazania przez miasto na ten cel miliona rubli i 20 dziesięcin ziemi. Czy projekt trafił do Petersburga, nie wiemy. W końcu 1913 roku pojawił się kolejny, który modyfikował poprzednie. Ustalono, że należy zabiegać o „Uniwersytet Ludowy” z profilem rolniczym pod patronatem Romanowów; wybrano deputację złożoną z przedstawicieli wszystkich narodowości, która wyruszyła do Petersburga, by przedstawić carowi petycją w tej sprawie. Gdy ten na audiencję się nie zgodził, przygotowano nowy memoriał na wypadek zmiany decyzji.

Wybuch wojny położył kres tym zamierzeniom, ale też zrodził nowe nadzieje, na powołanie w Wilnie uczelni akademickiej. Prace rozpoczęto już we wrześniu 1915 roku, kiedy zmieniła się sytuacja polityczna, a wojska rosyjskie opuściły miasto zajęte przez armię niemiecką. Na przełomie 1915/1916 roku, kilku przedstawicieli inteligencji wileńskiej przedstawiło władzom niemieckim projekt odbudowy Uniwersytetu, równocześnie uruchamiając wyższe kursy naukowe, zwane „uniwersytetem latającym”. Nie bez znaczenia był zapewne fakt powołania w Warszawie polskiego Uniwersytetu w miejsce opuszczonej przez Rosjan uczelni. A także i to, że 8 września 1915 roku hrabia Pfeil, dowódca brygady wojsk niemieckich, która pierwsza wkroczyła do Wilna, wystosował do mieszkańców miasta odezwę w formie obwieszczenia sporządzoną w języku polskim oraz niemieckim, w której zapewnił o życzliwości. Obwieszczenie „Do ludności miasta Wilna” głosiło, iż: „Niemieckie siły zbrojne wygnały wojsko rosyjskie z obwodu polskiego miasta Wilna i wkroczyły do tego sławetnego i pełnego tradycji grodu. Był on zawsze perłą w sławnem Królestwie Polskiem. Królestwo to zaprzyjaźnione jest z narodem Niemieckim. Wojsko niemieckie gorąco współczuje ludności polskiej wystawionej na takie ciężkie próby. Z oburzeniem spogląda wojsko niemieckie na brutalne i haniebne czyny dokonywane w imieniu nosicieli władzy rosyjskiej nad ludnością cierpiącą i jej mieniem (...). Siły zbrojne niemieckie pragną dołożyć starań ku ulżeniu ludności Polski ciężarów narzuconej im wojny (...). Zajęcia powszednie i wszelka praca spokojna ludności znajdują poparcie. (…). Pragnąłbym w Wilnie władzy karnej wcale nie stosować. Niech Bóg błogosławi Polskę”. Wkrótce jednak je usunięto z wileńskich ulic, a polskość, jako żywioł dominujący na ziemi wileńskiej zaczął być traktowany jako główna i najtrudniejsza przeszkoda zagrażająca planom aneksji ziem do Rzeszy. Zapewne dlatego władze okupacyjne projekt uczelni w Wilnie odrzuciły; wkrótce też zawiesiły kursy naukowe i działalność powstałego w 1906 roku Wileńskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, którego głównym celem była troska o rozwój nauki i literatury w języku polskim oraz badania: przyrodnicze, etnograficzne i statystyczne kraju. Zaakceptowano jedynie polskie szkolnictwo podstawowe, ale wszelkie druki podlegały ścisłej cenzurze. Władze niemieckie wydały całkowity zakaz sprowadzania jakichkolwiek książek, pism oraz podręczników szkolnych z innych krajów, okupowanych przez Niemcy. Zabrakło w Wilnie postaci na miarę generał-gubernatora warszawskiego Hansa Hartwiga von Beselera.

Równolegle z polskimi, zabiegi o restytucję Almae Matris Vilnensis podjęły władze odradzającego się państwa litewskiego. Rada Krajowa (Valstybes Taryba), na czele której stanął Antanas Smetona, powołana została we wrześniu 1917 roku, za zgodą niemieckich władz okupacyjnych. W listopadzie 1918 roku, już jako Litewska Rada Państwowa (Lietuvos Taryba), otrzymała od okupujących miasto Niemców zgodę na powołanie rządu i 11 listopada Augustinas Voldemaras uformował pierwszy litewski gabinet, który ze zmianami działał w mieście do 1 stycznia 1919 roku. Inicjatywę odbudowy Uniwersytetu w Wilnie podjęło Litewskie Towarzystwo Naukowe, które w październiku 1918 roku wyłoniło komisję do opracowania projektu statutu wskrzeszonej uczelni. Już 5 grudnia Tymczasowy Rząd Litwy przyjął statut, a jego pierwszy paragraf głosił, że Uniwersytet Wileński, który „zostaje wskrzeszony z dniem 1 stycznia 1919 r.” jest spadkobiercą instytucji nauki i nauczania Wileńskiego Uniwersytetu, zamkniętego w 1832 roku. Na litewskiej uczelni zaplanowano cztery fakultety: teologii, nauk społecznych, medycyny, nauk przyrodniczych i matematyki. Daleko więc różna miała to być uczelnia od XIX-wiecznego Uniwersytetu Wileńskiego; na miarę litewskich możliwości. Zmieniająca się sytuacja polityczna uniemożliwiła urzeczywistnienie zamierzeń Taryby. Po 1 stycznia 1919 roku rząd litewski ewakuował się do Kowna, gdzie – po dwóch latach wojen i po ustaleniu granic Litwy – powołał Uniwersytet Litewski w Kownie, na podstawie i w kształcie przewidzianym w statucie z grudnia 1918 roku.

Nie ulega wątpliwości, że determinacja i skuteczność działań inteligencji litewskiej spowodowały przyśpieszenie poczynań polskich w sprawie uniwersytetu. Pod koniec 1918 roku pojawiły się dwie niezależne polskie inicjatywy. W Warszawie, za radą prof. Stanisława Władyczki, powstała tzw. Komisja Litewska na czele z prof. Alfonsem Parczewskim, która 13 grudnia 1918 roku przyjęła uchwałę w sprawie wskrzeszenia Uniwersytetu i powołała Komitet Warszawski Odrodzenia Wszechnicy Polskiej w Wilnie z 12 członkami oraz prezesem prof. Parczewskim i sekretarzem Władyczką. Chwilę wcześniej, w listopadzie tego roku w „Dzienniku Wileńskim” ukazał się artykuł prof. Józefa K. Ziemackiego pt. „O wznowieniu uniwersytetu w Wilnie”, w którym autor podkreślił potrzebę i możność szybkiego wskrzeszenia uczelni w kształcie z wydziałami: teologicznym, prawnym, matematyczno-fizycznym, historyczno-filologicznym, lekarskim i agronomicznym. Restytuowana uczelnia zająć miała stare gmachy, a gdyby miejsca zabrakło, miasto dać powinno nowe ziemie i budynki. I nie ulegało wątpliwości, że Uniwersytet odzyska dawne wielkie dotacje, swoje zbiory muzealne i wielką bibliotekę. Ziemacki w ten sposób artykułował idee działającego w Wilnie od roku 1916 Komitetu Polskiego, który 28 grudnia 1918 opublikował odezwę autorstwa dr. Stanisława Kościałkowskiego o powołaniu do życia zamkniętego w 1832 roku uniwersytetu, którego otwarcie, z czterema wydziałami, miało nastąpić jesienią 1919 roku. Owe cztery wydziały to: teologiczny, prawa i administracji, lekarski, filozoficzny w zakresie dwu sekcji: matematyczno-przyrodniczej i humanistycznej – oraz pododdziały: agronomiczny, weterynaryjny i farmaceutyczny – zaznaczono w dokumencie. I jeszcze miał być język litewski w katedrach lituanistycznych, a może – jeśli będzie to niezbędne – osobny uniwersytet litewski, któremu Polska udzieli pomocy kadrowej.

Aż nadto było idei i Komitet Edukacyjny, upełnomocniony w Wilnie przez Komitet Polski, działający pod przewodnictwem dr. Witolda Węsławskiego na posiedzeniu 4 stycznia 1919 roku powołał tymczasowy Senat Akademicki na czele z rektorem prof. J. Ziemackim. W skład Senatu weszli dziekani planowanych wydziałów: Stanisław Ptaszycki (filozoficznego), A. Parczewski (prawnego), S. Władyczko (lekarskiego) oraz Kazimierz Noiszewski, Władysław Zawadzki i S. Kościałkowski jako członkowie. Ale zanim podjęto przygotowania do rzeczywistego uruchomienia Uniwersytetu, w początkach stycznia 1919 roku Wilno stało się ponownie teatrem wojny. Udało się jedynie zwołać pierwsze posiedzenie Tymczasowego Senatu Akademickiego pod przewodnictwem rektora Ziemackiego, które odbyło się 6 stycznia. W gronie zaufanych osób rozpoczęła działalność Komisja Organizacyjno-Rewindykacyjna, zbierająca informacje o nieruchomościach dawnego Uniwersytetu, pracująca nad statutem nowej uczelni oraz poszukująca funduszy i kadr do obsadzenia przyszłych katedr. Reszta senatorów i organizatorów wskrzeszenia Alme Matris Vilnensis wyjechała do Warszawy.

Koleje wojny nie oszczędziły miasta. W lutym 1919 roku, po wycofaniu się wojsk niemieckich, Wilno zajęły oddziały Robotniczo-Chłopskiej Armii Czerwonej. Pod bolszewickim protektoratem, do 27 lutego w Wilnie proklamowano Litewską Republikę Rad, potem Litewsko-Białoruską Re­publikę Rad z Vincasem Mickievičiusem-Kapsukasem na czele. Jej władze pospiesznie podjęły ideę utworzenia uniwersytetu litewsko-białoruskiego i  opublikowały dekret o powołaniu Powszechnego Uniwersytetu Pracy, który miał rozpocząć działalność wiosną. Zbiegło się to z wydaną w Warszawie w marcu odezwą do społeczeństwa polskiego w sprawie restytucji Uniwersytetu Wileńskiego.

16 kwietnia 1919 roku rozpoczęła się ofensywa wojsk polskich, a w jej wyniku, kilka dni później, Wilno zostało odbite. 26 kwietnia tymczasowy rektor prof. Ziemacki złożył przybyłemu do Wilna Naczelnemu Wodzowi Józefowi Piłsudskiemu relację z postępów działań Komitetu, omówił plan prac nad wskrzeszeniem uczelni, jej potrzeby oraz prosił o pomoc finansową i opiekę. Piłsudski wysłuchał, jak się zdaje, opowieści o postępie pracy i zatrzymał dokumenty. Miał własną koncepcję Uniwersytetu i własną we krwi niósł szczególną legendę Almae Matris Vilnensis. I dla jej realizacji, 5 maja 1919 roku, mianował prof. Ludwika Kolankowskiego pełnomocnikiem Naczelnego Wodza do spraw odbudowy Uniwersytetu w Wilnie, przekazując mu jednocześnie dokumentację tej uczelni i nakazując „opracowanie łącznie z ciałem naukowym i miejscowymi instytucjami naukowymi statutów Wszechnicy oraz utworzenie dla tejże instytucji pomocniczych”.

Wkrótce też Piłsudski po przybyciu do miasta spotkał się z władzami i przedstawił im swoją wizję miasta i uczelni: „Chciałbym, by ziścić się mogły jak najprędzej moje najgorętsze chęci, by miasto to stało się jedną z wielkich stolic świata, ogniskiem kultury, nowemi Atenami, które promieniowałyby nie tylko na kraj cały, ale i daleko po za jego granice, i w ten sposób nawiązały nić tradycji ze swą świetną przeszłością miasta Śniadeckich, Lelewela, Mickiewicza. (…). To też zrozumiałem jest, że wśród zaszczytów,  któremi na schyłku życia świat mnie obdarzył, ten kwiat i ten dar należeć będą do najcenniejszych. Jeśli ze szczególnem wzruszeniem przyjmuję je w tych murach, to dzieje się to dlatego, że tu właśnie doświadczyłem, że dzieciństwo moje nie było sielskie, anielskie. Gdy udało się przywrócić tym murom Uniwersytet, miałem możność dać świadectwo, że wiek męski nie jest wiekiem klęski”.

Nie byle kogo wybrał dla urzeczywistnienia własnych marzeń. Najwierniejszego z wiernych, którego wiedzę i umiejętności sprawdził już wcześniej. Ze znajomością języków i wiedzą o historii Moskwy, był Kolankowski pożyteczny w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, najpierw jako kierownik Wydziału Wschodniego Sekcji Politycznej, a od lutego 1919 na stanowisku Generalnego Komisarza Cywilnego Ziem Wschodnich. To on wynegocjował dla Rzeczypospolitej tzw. Umowę Białostocką, która pozwoliła przejąć tereny wschodnie po ewakuacji niemieckich wojsk Ober-Ostu. I organizował polską administrację na rozległych terenach wschodnich. Czy był w wagonie dowódczym w czasie wyprawy wileńskiej? Tam w obecności najbliższych: Wieniawy, urodzonego w Wilnie Aleksandra Prystora, Jerzego Osmołowskiego, który za chwilę zostanie następcą Kolankowskiego, i Władysława Raczkiewicza, któremu powierzy specjalny komisariat dla Wilna, Piłsudski wspominał czasy, kiedy uczył się w rosyjskim gimnazjum w gmachach pouniwersyteckich. Jeśli nie było Kolankowskiego wówczas w eszelonie, to bez wahania porzucił funkcje i przybył do Wilna kilka tygodni później. O rozmowach w pociągu nic nie wiemy, ale rozmowę z Piłsudskim już w Wilnie zanotował Kolankowski  w pamiętnikach:  „Ot ma Pan z Wilna Kaziuka. Dali mi go tam, a ja go daję Panu. Spóźniony, ale wileński Kaziuk. Na moje nie­me pytanie, co to może być, dodał: »Umyślili sobie w Wilnie mieć tam uniwersytet. Mówiliśmy o tym – jak Pan już wie – długo, a tu są akty, co mi dali. Powiedziałem im, że to przekażę Panu«. Na moją uwagę, że gdy jutro przekażę urząd panu Osmołowskiemu, do niego więc jako do Generalnego Komisarza będzie to należało, odparł Piłsudski: »Nie znają się na tym. Rozlezie się to, a Pan mi to zrobi«. »Rozkaz« – odrzekłem krótko”.

Zapał Kolankowskiego i wsparcie Piłsudskiego umożliwiły szybkie tempo odbudowy uczelni w Wilnie. 27 maja utworzony został Komitet Wykonawczy Odbudowy Uniwersytetu pod przewodnictwem tymczasowego rektora prof. Ziemackiego, w skład którego weszli przedstawiciele inteligencji wileńskiej, w tym m.in: S. Władyczko, Wacław Gizbert-Studnicki, Józef Wierzyński, Michał Brensztejn, dr Ludwik Czarkowski, Michał Minkiewicz, Walenty Parczewski, Ferdynand Ruszczyc, Witold Staniewicz, Witold Sławiński, Jan Obst, Antoni Tyszkiewicz, dr Władysław Zahorski. Komitet w porozumieniu z tymczasowym Senatem Akademickim miał rozpocząć niezbędne przygotowania do inauguracji roku akademickiego Uniwersytetu Wileńskiego już w październiku 1919 roku. Był to szczególny moment dla zmierzenia się z legendą Uniwersytetu Wileńskiego. Brakowało wszystkiego; potrzebna była pomoc w pracach przy organizacji uczelni: pozyskaniu budynków, mebli, opału, najprostszych czynnościach porządkowych. Czy za radą Piłsudskiego, czy sam, Kolankowski zdecydował zaprosić na Inaugurację syna Adama Mickiewicza, Władysława mieszkającego w Paryżu, oraz innych krewnych dawnych wielkich absolwentów i twórców Uniwersytetu, wśród nich wnuka księcia Adama Czartoryskiego, także Adama, Stanisława Mianowskiego, prawnuka Mikołaja Mianowskiego, profesora Uniwersytetu z XIX wieku, potomka Śniadeckich, i innych.

Uruchomienie uczelni w tak szybkim tempie było nie tylko trudnym przedsięwzięciem logistycznym, ale przede wszystkim finansowym. Wilno było miastem zrujnowanym wojną i niemiecką okupacją, biednym i w dużej części wysiedlonym. W końcu kwietnia do prac nad restytucją uczelni włączyło się Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Prof. Adam Wrzosek, szef departamentu Nauki i Szkół Wyższych w MWRiOP, objął kontrolę nad tworzącą się uczelnią, powstającą w mieście o nieustalonej wówczas – co bardzo ważne – sytuacji prawnej i piętrzył problemy. Trwała wojna, a Kolankowski zapisał w pamiętniku: „Ale cała ta moja walka, by Uniwersytet Wileński był jednym z uniwersytetów polskich, rzeczą wtórną. Pierwszą była, aby on powstał. I tu muszę (…) stwierdzić, zgodnie z relacją Komitetu Odbudowy, że Ministerstwo Oświaty uniwersytetu w Wilnie przynajmniej w 1919 roku nie chciało”.

Jaki będzie ten nowy Uniwersytet nie było pewne. W pracach nad jego organizacją kwestia liczby i kształtu wydziałów, które miały powstać, oraz nazwiska wykładowców o odpowied­nich kwalifikacjach naukowych mogących objąć planowane katedry, stawała się palącym problemem. W protokołach Komisji Organizacyjno-Rewindykacyjnej pojawiały się nazwy różnych fakultetów: teologicznego, prawnego, lekarskiego, filologicznego, sztuk pięknych, fizyczno-matematycznego, agronomicznego,  weterynaryjnego, farmaceutycznego, rolniczego. Jedne dopisywano, inne skreślano, a członkowie Komitetu podzielili się obowiązkami związanymi z organizacją poszczególnych wydziałów. MWRiOP forsowało uczelnię małą, dwuwydziałową, ale „na modłę europejską”, taką jak w Poznaniu. Sugerowało też konieczność prowadzenia na wydziale literacko-humanistycznym zajęć „z języków miejscowych: białoruskiego i litewskiego”. Spotkało się to ze zdecydowanym oporem członków Komisji, którzy odwołali się do „odstraszającego przykładu Lwowa, gdzie podobne postępowanie doprowadziło do niesnasek polsko-ukraińskich, a nawet burd wśród uczącej się młodzieży”. W trakcie posiedzeń były omawiane głównie sprawy związane z objęciem przez Komitet Wykonawczy gmachów uniwersyteckich. Skierowano też prośbę do Zarządu Ziem Wschodnich o wyasygnowanie odpowiednich środków pieniężnych na pensje dla urzędników i personelu pomocniczego, druki czy przybory kancelaryjne.

Najtrudniej było skompletować kadrę profesorską, która zechciałaby porzucić uczelnie w Polsce i przenieść się do dalekiego Wilna, którego status prawny nie był jasny. Kłopoty kadrowe nowej uczelni skłaniały MWRiOP do opowiadania się za tymczasową rezygnacją z jej uruchomienia, lub też za otwarciem jej w formie okrojonej do wydziału filozoficznego (humanistycznego) i być może prawniczego. Oba te fakultety pojmowano jednak ściśle utylitarnie, jako szkołę kształcącą polskich nauczycieli i urzędników dla ziem litewskich, która nie będzie posiadała pełnych praw akademickich. Swoje stanowisko władze ministerstwa wyraziły expressis verbis 14 czerwca 1919 roku w czasie konferencji, która odbyła się u ministra Jana Łukasiewicza z udziałem prof. Kolankowskiego oraz członków Tymczasowego Senatu Akademickiego i Komitetu Odbudowy. Wilnianie zareagowali wzburzeniem. Władyczko miał powiedzieć: „Uniwersytet polski w Wilnie jako najważniejsza placówka polskości na kresach wschodnich jest kwestią tak palącą i tak na czasie, że nie mamy chwili do stracenia i musimy wyzyskać dzisiejsze warunki polityczne, żeby Uniwersytet formalnie już od jesieni był czynny ze wszystkimi wydziałami, chociażby  w stadium organizacji. (…) To nie Warszawa, nie Kraków, Lwów tam urządza Uniwersytet Polski, ale ta ludność polska od wieków tam zamieszkała, ta ludność, która zapomnieć nie może, że w murach tych wykładali Śniadeccy, że z murów tych wyszli Mickiewicz i Słowacki. Dlatego żeby Uniwersytet mógł być czynny od jesieni. (…) Ta ludność życzy mieć uniwersytet, a nie wyższą uczelnię humanistyczną lub liceum”.

Wydaje się, że tylko zdecydowanej reakcji prof. L. Kolankowskiego, który powołując się na wolę Naczelnego Wodza, opowiedział się za otwarciem na jesieni uczelni ze wszystkimi planowanymi wydziałami, osiągnięto porozumienie.

Nie bez znaczenia były i sukcesy kadrowe. W czerwcu wysłano prośbę do Senatów uniwersytetów polskich o wsparcie kadry przyszłego Uniwersytetu Wileńskiego. Powoływano się w negocjacjach więcej na tradycję i historię dawnego Uniwersytetu, niż na możliwości mieszkaniowo-finansowe. Władze uczelni ze Lwowa i Krakowa zgodziły się urlopować na rok, kilku swoich profesorów, który mieli podjąć wykłady w Wilnie. Zwłaszcza nieoceniona była pomoc ze strony Uniwersytetu Jagiellońskiego, który zasilił Wilno sporą grupą nauczycieli akademickich, wśród nich znalazł się m.in. profesor Michał Siedlecki – pierwszy rektor USB.

16 lipca 1919 roku prof. Kolankowski mógł już, dla dobra powierzonego mu przez Piłsudskiego projektu (aczkolwiek bez porozumienia z Naczelnym Wodzem), złożyć na ręce ministerstwa uprawnienia do powoływania profesorów, uważając, że jego misja jest praktycznie zakończona. Powstanie Uniwersytetu było już faktem. 28 sierpnia 1919 roku Naczelny Wódz wydał dekret powołujący do życia Uniwersytet Stefana Batorego (Universitas Batoreana Vilnensis) z nominacjami pierwszego Senatu Akademickiego w osobach: rektora profesora Michała Siedleckiego, prorektora profesora J. Ziemackiego, dziekana Wydziału Teologicznego profesora Bronisława Żongołłowicza, dziekana Wydziału Matematyczno-Przyrodniczego profesora Piotra Wiśniewskiego i dziekana Wydziału Sztuk Pięknych profesora Ferdynanda Ruszczyca. Nadto z dniem 1 września Piłsudski mianował Władysława Mickiewicza profesorem honorowym historii literatury polskiej w Uniwersytecie Stefana Batorego. Kolankowskiego nie było w czasie nominacji w Wilnie, nie zaproszono go również na uroczystą inaugurację akademicką, która odbyła się 11 października 1919 roku.

Dr hab. Anna Supruniuk – historyk nauki, mediewista, kierownik Archiwum UMK.

Dr hab. Mirosław A. Supruniuk – historyk nauki, kultury i sztuki, kierownik Archiwum Emigracji i Muzeum Uniwersyteckiego UMK.

pozostałe wiadomości