Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu

Kurs na English Division

Zdjęcie ilustracyjne
fot. Andrzej Romański

Z prof. dr. hab. med. Arkadiuszem Jawieniem, dyrektorem Centrum Kształcenia w Języku Angielskim Collegium Medicum UMK o idei oraz wyzwaniach stojących przed kształceniem międzynarodowym, a także  o rozwoju studiów anglojęzycznych w dobie pandemii COVID-19 rozmawia Tomasz Ossowski

– Idea kształcenia międzynarodowego wiąże się z różnorodnością przynależności narodowej i – w szerokim tego słowa znaczeniu – pochodzenia społeczno-kulturowego studentów. Co decyduje o powodzeniu realizacji tej idei w polskich warunkach Collegium Medicum, gdzie prowadzone są studia anglojęzyczne w ramach English Division?

– Przede wszystkim istotna jest tu świadomość tego, że kształcenie międzynarodowe rządzi się nieco innymi zasadami niż kształcenie „narodowe”, obejmujące studentów o pochodzeniu homogenicznym, bez względu na to, czy mowa o Polsce, czy o jakimkolwiek innym kraju. Praca ze społecznością wielokulturową – szczególnie w tak formalnym środowisku jak uczelnia wyższa – wiąże się z koniecznością zrozumienia i akceptowania tworzących ją poszczególnych kultur, to znaczy ich tradycji, wierzeń, szeroko rozumianego światopoglądu, oczekiwań wobec procesu kształcenia, a także potencjalnych źródeł nieporozumień na którejkolwiek z tych płaszczyzn.

W przypadku, gdy wykładowca i student pochodzą z tego samego obszaru kulturowego, obie strony mogą swobodnie całą uwagę i zaangażowanie poświęcić kształceniu. Gdy jednak wykładowca prowadzi studentów pochodzących z wielu różnych kultur, musi on wypracować – na podstawie doświadczenia i własnej wiedzy – swoiste metody pracy z daną grupą tak, aby wszystkie te grupy biorące udział w procesie kształcenia okazywały sobie należyte zrozumienie i wsparcie. Szczęśliwie medycyna, jak rzadko która dziedzina nauki, ma w sobie te wszystkie elementy, które ukierunkowują kształcenie na dobro pacjenta, na dobro chorego potrzebującego pomocy, na dobro człowieka jako takiego, ponad wszelkimi różnicami kulturowymi, politycznymi i społecznymi.

– Wśród rozpoczynających studia anglojęzyczne kolejnych roczników przeważają jednakże studenci z krajów europejskich. Czy zatem należy uznać, że idea studiów międzynarodowych najlepiej sprawdza się w aspekcie kontynentalnym, w związku z czym trudniej rekrutować do Polski kandydatów z krajów azjatyckich czy afrykańskich, mimo że zapotrzebowanie na dobrze wykształconych lekarzy wydaje się być tam duże?

– Zapotrzebowanie na wykształconych lekarzy jest wysokie na całym świecie, choć faktycznie w jednych krajach zapewne bardziej niż w innych. Natomiast jest wiele innych czynników wpływających na zainteresowanie kandydatów z danych krajów studiami w Polsce. W niektórych państwach bardzo trudno dostać się na studia medyczne, choć w Polsce w przypadku kierunku lekarskiego również jest sporo kandydatów na jedno miejsce. Ważną rolę odgrywają na przykład kwestie ekonomiczne – kandydatów z krajów silnych gospodarczo przyciąga przystępny koszt życia w Polsce.

Odległość uczelni od domu rodzinnego również jest istotna, dlatego kandydatowi z kraju europejskiego łatwiej jest zdecydować się na studia w Polsce niż komuś, kto mieszka na innym kontynencie. Koszty ciągłych podróży tam i z powrotem, na przykład samolotem, potrafią być bolesne dla kieszeni i portfela studenta, a zwłaszcza rodziców. Należy również wspomnieć o tym, że często z przyczyn niezależnych od kandydatów przyjętych już na studia, nie mogą oni podjąć nauki na naszej uczelni.

Dotyczy to głównie studentów z krajów afrykańskich, gdzie proces wizowy zajmuje nawet kilka miesięcy. W dobie pandemii czas ten jest jeszcze bardziej wydłużony. Trzeba również podkreślić fakt, że wielu naszych kandydatów to rodzina lub przyjaciele obecnych studentów lub absolwentów, co wskazuje nie tylko na zadowolenie ze spędzonego  czasu w Bydgoszczy, ale i na satysfakcję ze zdobytego w Collegium Medicum wykształcenia. Taka „poczta pantoflowa” jest dla nas oczywiście cenną i bardzo pozytywną informacją zwrotną odnośnie jakości naszej anglojęzycznej oferty dydaktycznej.

– Czy główny w tej ofercie  kierunek studiów, czyli kierunek lekarski – przygotowujący do specyficznych zawodowo kontaktów z drugim człowiekiem w relacji przyszłego lekarza z pacjentami – determinuje sposób profilowania pożądanej sylwetki kandydata w procesie rekrutacji? Jakie są różnice w pozyskiwaniu przyszłego studenta studiów medycznych
w porównaniu z rekrutowaniem studenta kierunków humanistycznych lub nauk ścisłych?

– Nie jest tajemnicą, że profil kandydata na studia medyczne jest nieco inny niż w przypadku osoby pragnącej studiować kierunki humanistyczne lub ścisłe. Osobowość, motywacja, zainteresowania, predyspozycje, sposób pracy, osobiste dążenia – te i inne czynniki naturalnie wpływają na wybór ścieżki edukacyjnej a później zawodowej. Nasi kandydaci na kierunek lekarski przechodzą wstępną weryfikację pod kątem właśnie motywacji i predyspozycji do pracy z osobami potrzebującymi pomocy medycznej.

Do wykonywania tego zawodu niezbędna jest spora doza wrażliwości i empatii, a także odporności na sytuacje stresowe i konfliktowe, które naturalnie pojawiają się w każdym zawodzie opartym na bezpośredniej pracy z ludźmi. W procesie rekrutacji dużą wagę przykładamy do rozmowy kwalifikacyjnej z kandydatem, której bardzo ważną częścią są pytania dotyczące wspomnianej motywacji kandydata zarówno do samego studiowania medycyny, jak i wykonywania w przyszłości zawodu lekarza.

Odpowiedzi bywają różne, jednakże w trakcie takiego krótkiego, ale istotnego wywiadu (nie wszystkie uczelnie w naszym kraju rekrutujące na studia obcojęzyczne stosują taką formę) można niemal natychmiastowo zorientować się, co sobą reprezentuje przyszły student oraz jakie są jego oczekiwania prywatne i zawodowe. To ogromnie ważny element decyzyjny w całym procesie rekrutacyjnym na studia anglojęzyczne w Collegium Medicum w Bydgoszczy.

– Przy różnorodności pochodzeniowej istotnym elementem tworzącym silną więź pomiędzy studentami zagranicznymi jest język angielski, w którym odbywa się kształcenie. Wydaje się, że to właśnie – często podkreślana przez samych studentów – przynależność do English Division stanowi o ich tożsamości w ramach Collegium Medicum i szerzej całego Uniwersytetu.

– Przynależność do English Division jest bez wątpienia najmocniejszym spoiwem łączącym tak wielonarodową społeczność. Jest to tak naprawdę pierwszy rodzaj wspólnoty, z jaką nowo przyjęci studenci z zagranicy mają do czynienia, zanim jeszcze utworzą się więzi przyjaźni czy różnego rodzaju relacje w proponowanych przez uczelnię formach zrzeszania się studentów. Nowo przybyli studenci mogą czuć się zagubieni z dala od domu, rodziny, znajomych. Poszukują wówczas wsparcia wśród innych osób, które są w podobnej sytuacji.

To siłą rzeczy tworzy więzi, zdaje się nawet mocniejsze niż w przypadku Polaków studiujących w naszym kraju „u siebie”. Bariera językowa jest oczywiście kolejnym, niezwykle istotnym, czynnikiem łączącym studentów z tak wielu różnych krajów. Zanim studenci nauczą się podstaw języka polskiego i zanim zaaklimatyzują się w Polsce, łatwiej jest im nawiązać kontakt z kimś, z kim mają wspólny język – dosłownie i w przenośni.

Zauważalna jest jednak ich ogromna chęć do integracji ze studentami polskimi, a jednocześnie zaznaczenie swojej obecności w społeczności studenckiej naszej uczelni. Okazuje się wówczas, że studenci obcokrajowcy na przykład czują się często pomijani w decyzjach dotyczących wszystkich studentów, narzekają na brak dwujęzycznych aktów prawnych wydawanych w jednym czasie, chcieliby utworzyć samorząd studencki English Division.

– Czy English Division stało się zjawiskiem istotnym i powszechnie uznanym w świadomości społeczności studenckiej Collegium Medicum, dzięki któremu społeczność ta zyskuje wymiar międzynarodowy?

– Zdecydowanie tak. Centrum Kształcenia w Języku Angielskim Collegium Medicum UMK powstało w roku 2009 z 17 studentami zrekrutowanymi na rok akademicki 2009/2010. Należy tu koniecznie wspomnieć o olbrzymim wsparciu ówczesnych władz uczelni, dzięki czemu proces pierwszej rekrutacji oraz rozpoczęcie roku akademickiego 2009/2010 stały się faktem i początkiem znakomitej drogi do zajęcia znaczącego miejsca w gronie polskich uczelni umożliwiających studiowanie medycyny po angielsku.

Obecnie w Collegium Medicum studiuje 320 studentów anglojęzycznych, w tym 315 na Wydziale Lekarskim, między innymi z Irlandii, Norwegii, Szwecji, Indii, Iranu, Hiszpanii, Włoch, Niemiec. Natomiast całą obsługę administracyjną studentów, proces rekrutacji, działalność translatorską na potrzeby administracji, promocję studiów anglojęzycznych zapewnia zaledwie 7 osób pracujących w Centrum.

Niezwykle cieszy mnie rosnąca rozpoznawalność English Division jako integralnej części społeczności akademickiej Collegium Medicum. Coraz częściej studenci polscy i zagraniczni wyciągają do siebie przysłowiową rękę, starając się angażować wspólnie w różne ciekawe inicjatywy – zarówno czysto akademickie, jak i bardziej towarzyskie. Z roku na rok integracja z tzw. Polish Division – jak to określają nasi zagraniczni studenci –  jest coraz  silniejsza.

Czasem nawet jesteśmy zaskoczeni dowiadując się, że nasi studenci zagraniczni biorą udział w przedsięwzięciach lub spotkaniach inicjowanych przez studentów polskich – i to bez naszego pośrednictwa – oraz, że sami inicjują takie właśnie działania. Nie bez znaczenia jest też stopniowo słabnąca bariera językowa i kulturowa między tymi dwiema grupami. Studenci polscy mają coraz mniej oporów przed kontaktami z English Division, gdyż ich poziom znajomości języka angielskiego, chociażby w stopniu komunikatywnym, wzrasta wraz z coraz większą świadomością wielokulturowości na naszej uczelni i poza nią. Ta otwartość i rosnąca swoboda w kontaktach z osobami innych narodowości jest bardzo budująca.

– Jak z perspektywy pomysłodawcy i długoletniego dyrektora Centrum Kształcenia w Języku Angielskim Collegium Medicum UMK porównałby Pan Profesor rangę Polish Division i English Division na Wydziale Lekarskim?

– Uważam, że Polish Division i English Division mają rangę równorzędną. Sam program kształcenia jest taki sam dla obu grup. Metody nauczania, zakres materiału czy sposób oceniania niczym się nie różnią. Natomiast, jak już mówiłem, nauczanie osób pochodzących z wielu różnych kultur ma nieco inny charakter niż kształcenie grup jednonarodowościowych. W przypadku English Division dochodzi wspomniany wcześniej niewymierny aspekt pracy z grupami heterogenicznymi pod względem kultury, religii, czy światopoglądu, w tym podejścia i oczekiwań wobec samego procesu kształcenia. Innymi słowy, są to takie same studia, jednak realizowane w różnych kontekstach społeczno-kulturowych, wobec czego można je określić jako równorzędne i mające tę samą rangę.

– Jaki jest wzajemny wpływ studiów polsko- i anglojęzycznych, prorozwojowy dla obu form kształcenia czy raczej zachowawczy?

– Myślę, że możemy mówić tylko o charakterze prorozwojowym dla obu form kształcenia. Nasi studenci anglojęzyczni bardzo sobie cenią możliwość bezpośredniego dostępu do chorych w klinikach i na salach operacyjnych, w szczególności w szpitalach uniwersyteckich, oraz podkreślają większe „upraktycznienie” studiów medycznych w Collegium Medicum niż w krajach, z których pochodzą. My natomiast korzystamy z ich znakomitej znajomości języka angielskiego i dzięki włączeniu w prace kół naukowych lub też stwarzanie warunków do bezpośredniej indywidualnej aktywności naukowej, staramy się publikować wspólne doniesienia i prace kliniczne. Nie muszę tu chyba podkreślać, że taka współpraca jest korzystna dla obu stron i podnosi poziom nauczania oraz umiędzynarodowienia uczelni.

– Jak przedłużająca się pandemia COVID-19 wpływa na kondycję studiów anglojęzycznych w Collegium Medicum i samych studentów obcokrajowców z English Division?

– Aktualna sytuacja epidemiczna na świecie z pewnością ma niekorzystny wpływ zarówno na same studia – szczególnie w tak kontaktowych dziedzinach jak medycyna – jak i na samych studentów. Staramy się z jednej strony zapewnić im możliwość pełnej realizacji programu kształcenia, zgodnie z tokiem studiów, z drugiej jednak strony zmuszeni jesteśmy wdrażać procedury zapewniające ich bezpieczeństwo, które tę realizację niestety utrudniają. Studenci starają się w miarę możliwości współpracować z wykładowcami, aby wymagany materiał zrealizować bez większych zakłóceń – na tym etapie elastyczność i adaptacja do bieżącej sytuacji są już na dość dobrym poziomie.

– Różnorodność podejścia do walki z koronawirusem w poszczególnych krajach  pochodzenia studentów zagranicznych, wprowadzanie w różnym zakresie i terminach obostrzeń, w szczególności lockodownu, może powodować wśród tych studentów dezorientację i obawy na przykład przed utrudnionym powrotem do kraju czy kontaktem z pozostałą tam rodziną?

– Bez wątpienia mamy do czynienia z problemami wynikającymi z mobilności studentów i ich podróżami do domów, utrudnieniami związanymi z przekraczaniem granic państwowych czy terminowym powrotem do Bydgoszczy. Obawy studentów są realne i zrozumiałe. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, jakie obostrzenia związane z podróżowaniem zostaną wprowadzone przez rząd danego kraju. Sytuacja jest dynamiczna na całym świecie, nie możemy więc studentom zagwarantować, że będą mogli spokojnie pojechać do domu na przykład na święta.

Oni to na szczęście rozumieją i rzadko takich deklaracji oczekują. Czasami zdarza się, że studenci English Division wyrażają niezrozumienie dla zasad lub obostrzeń wprowadzonych w Polsce lub na samej uczelni. Dzieje się tak głównie wtedy, gdy w ich krajach podejście rządu i wdrażane rozwiązania są zupełnie inne niż u nas. No cóż, tego niestety nie przeskoczymy. Staramy się więc wytłumaczyć studentom, że będąc tutaj, są zobowiązani do stosowania się do zasad wprowadzonych przez władze Uniwersytetu, a także szerzej – przez władze państwowe i samorządowe.

– Czy pandemia COVID-19 wpłynie na strategię rekrutacji kolejnego rocznika na studia anglojęzyczne? Czy mogą być wykorzystane certyfikaty COVID-19, czyli tzw. paszporty covidowe, które planuje wprowadzić Unia Europejska? A może, oprócz poziomu wiedzy kandydatów, będą również brane pod uwagę na przykład zaawansowanie kraju pochodzenia w walce z koronawirusem i związana z tym samoświadomość przyszłych studentów co do ryzyka zakażenia lub zachowań zmniejszających to ryzyko?

– Obawiam się, że nie jesteśmy w stanie takiej samoświadomości kandydata ocenić. Można by spróbować postawić tezę, że w krajach wykazujących niskie liczby zakażeń czy przypadków śmiertelnych świadomość społeczeństwa i odpowiedzialność poszczególnych jednostek jest wyższa aniżeli w krajach z dużą liczbą zachorowań. Sprawa jest jednak znacznie bardziej skomplikowana, a na sytuację epidemiczną w danym kraju wpływ ma wiele czynników, wykraczających poza zakres naszej rozmowy.

Niemniej jednak, staramy się, aby tegoroczna rekrutacja odbywała się w takim samym trybie jak dotychczas, z wyjątkiem oczywiście rozmów kwalifikacyjnych  przeprowadzanych osobiście w trakcie bezpośrednich spotkań. Naszym nadrzędnym celem jest umożliwienie młodym ludziom realizacji ich życiowych celów, nie będziemy więc zamykać drzwi przed nikim, bez względu na sytuację epidemiczną w kraju pochodzenia kandydata na studia.

Jeśli chodzi o planowane wprowadzenie unijnych certyfikatów COVID-19, to z doniesień medialnych wynika, że mają one umożliwiać swobodne podróżowanie, bez nakładania przez państwa członkowskie Unii Europejskiej na ich posiadaczy dodatkowych ograniczeń, takich jak kwarantanny, testy lub formy samoizolacji. Na razie o takich certyfikatach mówi się raczej w kontekście turystyki, więc trudno określić, jaka będzie ranga i zasady posługiwania się tymi dokumentami w odniesieniu do innych dziedzin życia.

– A absolwenci studiów anglojęzycznych na Wydziale Lekarskim – czy podejmując pracę w różnych krajach nadal utożsamiają się i podtrzymują kontakty w ramach English Division Collegium Medicum?

– Niektórzy absolwenci studiów anglojęzycznych kontaktują się z nami, chwalą się osiągnięciami w swoim życiu zawodowym, a nawet prywatnym. Cieszy nas każdy pojedynczy sukces kogoś, kto spędził z nami tyle lat w kluczowym okresie swojego życia i obdarzył nas zaufaniem. Jak już wcześniej wspomniałem, niektórzy absolwenci przyjmują niejako rolę ambasadora uczelni, promując Collegium Medicum wśród swoich znajomych i rodziny, w lokalnych społecznościach, a nawet w swoich miejscach pracy.

Poza tym, absolwenci wciąż obserwują nas w mediach społecznościowych, reagują na różne wydarzenia, a nawet „kibicują” obecnym studentom. Można więc powiedzieć, że pewna część naszych absolwentów czuje się silnie związana z Alma Mater, co niezmiernie nas cieszy. Jesteśmy w trakcie uruchamiania nowego portalu dla absolwentów anglojęzycznych, którego zadaniem będzie nie tylko informowanie o tym, co dzieje się na naszej uczelni, ale także jeszcze większe zacieśnienie związków pomiędzy absolwentami.

Moim wielkim marzeniem jest, aby w niedalekiej przyszłości, anglojęzyczny absolwent został wykładowcą naszego Collegium Medicum. Wówczas uważałbym się za osobą spełnioną na stanowisku dyrektora Centrum Kształcenia w Języku Angielskim Collegium Medicum UMK, a uczelnia odniosłaby piękny sukces, bo koło historii kształcenia anglojęzycznego zatoczyłoby pełny obrót.

– Jaka jest według Pana Profesora przyszłość kształcenia międzynarodowego w Polsce?

– Żywię szczerą i głęboką nadzieję na to, że kształcenie międzynarodowe w Polsce będzie się stale rozwijać, a jego znaczenie i niewątpliwe korzyści dla wszystkich zaangażowanych w ten proces będą spotykać się z coraz większą aprobatą, otwartością i entuzjazmem. Funkcjonowanie społeczności akademickich i naukowych na poziomie międzynarodowym przynosi wymierne korzyści i siłą rzeczy prowadzi w konsekwencji do ich progresu. Jest to szczególnie ważne w kontekście nauk medycznych, które obejmują działalność odbywającą się tak naprawdę ponad narodami i ponad kulturami. Z punktu widzenia lekarza, wszyscy jesteśmy tacy sami.

– Dziękuję za rozmowę

pozostałe wiadomości

galeria zdjęć

Kliknij, aby powiększyć zdjęcie. Kliknij, aby powiększyć zdjęcie. Kliknij, aby powiększyć zdjęcie.